poniedziałek, 18 marca 2024

Pixi Glow Tonic - nadal ulubiony!

Żadna inna marka nie czci tak mego imienia, jak Pixi 😄 Tonikami co prawda podzieliłam się z koleżankami, bo lubię uszczęśliwiać innych💙 Co nie zmienia faktu, że 𝓖𝓵𝓸𝔀 𝓣𝓸𝓷𝓲𝓬 to w mojej ocenie nadal nr 1 produktów Pixi🔥

Żaden inny kosmetyk tej marki go nie przebija😎 Tonik dostępny jest w kilku pojemnościach i odsłonach. Mnie najbardziej cieszy posiadanie limitki z Hello Kitty😻 Butelki utrzymane zostały w bursztynowych barwach, ale sam płyn jest bezbarwny. Zapach toniku jest specyficzny, z wyraźną nutą zeń-szenia. Nie każdemu przypadnie do gustu, ale uważam, że da się do niego przywyknąć. Tonik posiada wodnistą konsystencję, która pozostawia po sobie przyjemne uczucie miękkości. Dalsze kosmetyki stosowne po toniku zdecydowanie lepiej się wchłaniają. Pixi Glow Tonic poznałam w 2018 roku i pamiętam, że już po pierwszym użyciu zrobił na mnie piorunujące wrażenie, a późniejsze, regularne stosowanie również mnie nie zawiodło🤩

Jakie efekty odnotowuję, gdy stosuję ten produkt?🤔 Przede wszystkim skóra staje się gładsza i rozświetlona. Tonik nie podrażnia mojej skóry ani nie powoduje uczucia ściągnięcia. Podczas jego stosowania czuję wręcz wzrost nawilżenia😅 Efekt złuszczania jest delikatny i powierzchowny, więc nie ma co się obawiać skóry schodzącej płatami😎 Ponadto dzięki działaniu złuszczającemu tonik pomaga pozbyć się ewentualnych drobnych „suchych skórek”. Jeśli chodzi o zmniejszenie przetłuszczania się cery to akurat nie odnotowałam większego wpływu toniku na ten aspekt. Przebarwień nie mam, więc pod tym względem nie ocenię. Muszę jednak przyznać, że za każdym razem tonik dość mocno rozjaśnia moją cerę. Kwas glikolowy zawsze tak na nią wpływa🙊


𝓜𝓲𝓪ł𝓪ś 𝓸𝓴𝓪𝔃𝓳ę 𝔀𝔂𝓹𝓻ó𝓫𝓸𝔀𝓪ć 𝓖𝓵𝓸𝔀 𝓣𝓸𝓷𝓲𝓬? 𝓙𝓮𝓼𝓽𝓮ś 𝓳𝓮𝓰𝓸 𝓯𝓪𝓷𝓴ą 𝓬𝔃𝔂 𝓶𝓸ż𝓮 𝓫𝔂ł 𝓭𝓵𝓪 𝓒𝓲𝓮𝓫𝓲𝓮 𝓻𝓸𝔃𝓬𝔃𝓪𝓻𝓸𝔀𝓪𝓷𝓲𝓮𝓶?

 

Reklama

Czytaj dalej »

poniedziałek, 11 marca 2024

Kao Megrhythm maski parowe na oczy z Japonii

Mój ulubiony produkt z Japonii?🤔 Będzie to zaskoczeniem, ale maska parowa na oczy Kao MegRhythm👀 Możliwe, że jestem w błędzie albo coś przeoczyłam, ale nie spotkałam się z czymś podobnym w Polsce😎

Pierwszą sztukę dostałam kiedyś w prezencie, ale byłam wobec niej sceptyczna. Obawiałam się, że podrażni moje wrażliwe oczy lub skórę powiek. Masę czasu przeleżała więc w szufladzie. Aż końcu przyszedł ten dzień, że użyłam i…przepadłam!😅

Dostępna jest wersja bezzapachowa oraz kilka opcji aromatyzowanych - lawenda, róża, rumianek, yuzu, mentol i zapach leśny. Czasem też jakieś limitki. Zwykle preferuję brak zapachu, ale tutaj upodobałam sobie kojącą Lawendę i Yuzu. Opakowanie zawiera 12 pojedynczo pakowanych masek.  Często można je kupić również na sztuki. Ja kupuję swoje pakiety masek w Kokeshi House.

Co jednak robi taka maska parowa na oczy i po co to komu?🤔 Maska MegRhythm jest samo-nagrzewająca się i osiąga relaksującą temperaturę ok. 40 stopni. Produkt jest łatwy w użytkowaniu i dopasowaniu dzięki otworom na uszy. Doskonałe po ciężkim dniu, gdy wzrok jest zmęczony długotrwałą pracą przed komputerem, a oczy wysuszone. A także gdy jesteśmy przebodźcowani, potrzebujemy chwili relaksu, wyłączenia się😎 Taki ciepły, delikatnie pachnący kompres działa kojąco na oczy i zmysły. Ciepło utrzymuje się 20-30min. Najbardziej lubię nakładać podczas migreny. Nie jest to lek i nie zastępuje mi środka przeciwbólowego. Jest jednak super kiedy wezmę tabletkę, ale nadal coś tam mnie ćmi. A ja jestem osobą, która nie zaśnie dopóki ból nie minie całkowicie🙊 Wytwarzane przez maskę ciepło pozwala mi usunąć resztę migrenowego dyskomfortu w okolicy oka, nosa i czoła (ból występuje u mnie zawsze jednostronnie). Najchętniej sięgam po maskę przed snem i o ile przy pierwszych kilku użyciach czekałam aż ciepło ustanie to potem poczułam się z maską na tyle komfortowo, że zdarza mi się w niej zasnąć😴 Użyta w dni bez bólu cudownie relaksuje i zauważyłam, że zwiększa wydzielanie łez redukując tym samym suchość oczu👁️ Uwielbiam i najchętniej używałabym prawie codziennie😍🙈 


Próbowałaś już masek parowych?

Czytaj dalej »

poniedziałek, 4 marca 2024

Lutowe zakupy kosmetyczne

Dziś zapraszam na krótki przegląd tego, co kupiłam w zeszłym miesiącu.

Kokeshi House
Kokeshi House

🌸Ostatnio mam bardzo japoński vibe, więc znów szalałam w Kokeshi House. Ten sklep już mi się śni po nocach🤣 Tym razem zamówiłam dwa lotiony do twarzy - Cosmetex Roland Premium Proteoglycan Essence oraz Rohto Melano CC Anti-Spot Brightening Lotion, a także maskę do włosów Shiseido Fino Premium Touch🤩 Z ciekawostek odżywczy puder do twarzy na dzień i na noc Sana Suhada Kinenbi Floral Blend and Tea, peelingujące mydło do ciała Pelican Cleansing Soap for Black Spots i skarpetki wielokrotnego użytku na piętki z kwasem hialuronowym Kakato Urou Esthe Time😄Krem do rąk Tsubaki Oil Hand Cream przypadł mi do gustu, więc kupiłam kolejne 3 tubki. Canmake Mermaid Skin Gel UV SPF50+ PA++++ to również moje kolejne opakowanie, polecam👌🏼

🌸W Hebe zamówiłam maskę do ust Peachee Touch Bell Hypoallergenic i puder pod oczy Soft Nectarine z Hean x Stylizacje, nawilżającą maskę do twarzy na noc BCL Momo Puri i nawilżającą maskę na noc Pureheals Real Rose. W Rossmannie ujędrniający krem do twarzy L’Oreal Paris Revitalift Filler Water Cream. A w aptece piankę Ziaja Czekoladowy Miszmasz 🍫 oraz krem Retinobaza 17 000.

🌸Skuszona wizją rychłego ocieplenia 😂 zamówiłam Balsam rozświetlający do ciała Glow Up oraz Mus do mycia ciała Mango🥭 Sisi & Me. Zdecydowałam się także na balsam do ust Nivea z limitki Disney🍒 Sklep Ziaja przyciągnął mnie ekspozycją obfitującą w pomarańcze 🍊 Okazało się, że to za sprawą nowej linii😎 Dla siebie oczywiście wybrałam balsam do ust o jakże oryginalnej nazwie Kokos Kokosowy🥥Żeby było jeszcze bardziej apetycznie, dorzuciłam balsam do ciała Arbuz🍉

Wpadł mi również w oko cień do powiek Jednorożec🦄 (zapewne łódzki😄) z Glam Shop’u. Z kolei KVD Good Apple kupiłam z zamiarem stosowania jako korektor pod oczy. W Beautiona  dokupiłam kilka akcesoriów.

 

Kupiłaś coś ciekawego w zeszłym miesiącu?

Czytaj dalej »

piątek, 23 lutego 2024

Jan Marini C-Esta Face Serum z Topestetic

Jeśli nie jesteś alfą i omegą w dziedzinie pielęgnacji, zdarza Ci się trochę błądzić, masz wątpliwości jak stosować konkretny kosmetyk lub przeglądając szeroką ofertę sklepu Topestetic  nie wiesz, który produkt będzie najbardziej odpowiedni dla Ciebie… to nic! Kosmetolodzy z Topestetic chętnie rozwieją wszelkie wątpliwości podczas bezpłatnej konsultacji. Możesz z niej skorzystać telefonicznie, mailowo lub za pośrednictwem czatu. Rozmowa do niczego nie zobowiązuje;) Sama dobrze orientuję się w tych tematach i znam potrzeby swojej skóry. Ale również zdarzało mi się korzystać z dodatkowej porady. Na początku roku odbyłam konsultacje telefoniczną, podczas której opowiedziałam o metodach pielęgnacji i produktach jakie stosuję oraz scharakteryzowałam swoją skórę. Dowiedziałam się, że praktykowana przeze mnie pielęgnacja w stylu k-beauty przy moim typie cery jak najbardziej ma sens, a potwierdzenie, że idziesz w dobrym kierunku to też zawsze cenna wskazówka. Na tamten moment w mojej kosmetyczce brakowało produktu o działaniu antyoksydacyjnym i zapragnęłam czegoś z witaminą C. Kosmetolożka dobrała dla mnie produkt, na który sama od dłuższego czasu miałam chrapkę, czyli Jan Marini C-Esta Face Serum. Pora zatem na moje wrażenia ze stosowania.

Jan Marini C-Esta Face Serum

Serum Jan Marini to silny koktajl przeciwutleniaczy odpowiedni dla każdego rodzaju cery. W jego składzie znajduje się witamina C w formie palmitynianu askorbylu oraz DMAE. Dodatkowo wzbogacono je o witaminę E, witaminę B5 oraz kwas hialuronowy. Dzięki temu serum wykazuje nie tylko potencjał antyoksydacyjny, rozświetla, poprawia koloryt i pomaga zadbać o jędrność skóry, ale i chroni przed nadmiernym wysuszeniem oraz wspomaga prawidłowe działanie bariery hydrolipidowej.

Jak na kosmetyk tej marki przystało, serum umieszczono w minimalistycznym, ale jednocześnie eleganckim i funkcjonalnym opakowaniu airless. Srebrna buteleczka zawiera 30ml serum.

C-Esta Face Serum po wyciśnięciu posiada mleczno-żółtą barwę oraz z pozoru lekko emulsyjną konsystencję. W rzeczywistości bowiem podczas aplikacji formuła staje się lejąca. Serum jest żółte ze względu na zastosowanie naturalnych surowców. Poszczególne partie produktu mogą się między sobą nieco różnić pod względem odcienia. Ze względu na zawartość DMAE sam kolor serum z biegiem czasu może przyjąć trochę ciemniejszą barwę. Nie wpływa to jednak na skuteczność.

Ciekawym punktem programu jest zapach! Zwykle najbardziej doceniam bezzapachowe kosmetyki do twarzy, ale woń serum Jan Marini nie mogła przejść bez echa:) Produkty z witaminą C niekiedy dają o sobie znać dość specyficznym aromatem (zwłaszcza gdy np. zawarty jest w nich dodatkowo kwas ferulowy), a tutaj nic z tych rzeczy! Pierwsza doza była dla mnie niemałym zaskoczeniem. Powiedzieć, że C-Esta Face Serum nie posiada swoistego zapachu to jakby nic nie powiedzieć;) Serum pachnie przepięknie, bardzo egzotycznie. Wyczuwam w nim nuty ananasa i multiwitaminy. Od razu przywołuje na myśl beztroskie wakacje. Miła odmiana. Początkowo jednak zapach był dla mnie dość długo wyczuwalny, więc unikałam aplikacji podczas migreny. Na szczęście mój nos szybko do niego przywykł.

Ascorbyl Palmitate jest stabilną pochodną witaminy C rozpuszczalną w tłuszczach. Jego zaletą jest stopniowe uwalnianie, dzięki któremu sprawdza się także w przypadku skóry wrażliwej. Stymuluje on syntezę kolagenu oraz działa rozjaśniająco. Warto stosować go w pielęgnacji porannej pod SPF, ponieważ jego działanie antyoksydacyjne wspomaga skórę w walce z wolnymi rodnikami. A dodatkowo wzmacnia i przedłuża działanie kremów z filtrem. Skóra odnosi więc wtedy podwójne korzyści. Jeśli jednak wolisz stosować sera z witaminą C wieczorem to nic nie stoi na przeszkodzie.

Kosmetyk dzięki swojej wodnistej formule dobrze się rozprowadza i natychmiastowo wnika w skórę. Nie pozostawia po sobie błyszczącego wykończenia. Bardziej naturalny pół-mat. Nie trzeba więc długo czekać z nałożeniem na niego filtra lub kremu na noc. Serum nie roluje się i nie klei, z powodzeniem można je aplikować pod makijaż. Posiada dodatkowe składniki pielęgnacyjne, więc w przypadku cery tłustej może być stosowane na noc solo. Moja mieszana cera preferuje jednak dodatkową okluzję. Co nie znaczy, że serum samo w sobie przesusza. U siebie nic takiego nie zauważyłam. Wprowadzałam je jednak do swojej pielęgnacji stopniowo żeby skóra się przyzwyczaiła. Jak mogłabym określić to serum? Delikatne dla skóry, ale ma moc. Bardzo podoba mi się dodatek DMAE, dzięki któremu cera staje się lepiej napięta. Przy regularnym stosowaniu cera jest jaśniejsza, rozświetlona i gładsza, a jej koloryt bardziej jednolity.

Markę Jan Marini wraz z bezpłatną dostawą i możliwością indywidualnego doboru pielęgnacji przez kosmetologów znajdziesz w Topestetic.

 

Znasz kosmetyki Jan Marini? Stosujesz produkty z witaminą C w swojej pielęgnacji?

 

Reklama

Czytaj dalej »

poniedziałek, 12 lutego 2024

The Inkey List Tripeptide Plumping Lip Balm – rozczarowanie zeszłego roku!

Dziś krótko, bo nie ma się specjalnie nad czym rozwodzić, kiedy produkt cię zawodzi🙊 Aczkolwiek nie odmówię sobie małego wprowadzenia😎 Kiedy jesienią dostałam newsletter od Sephory z info. o nowym balsamie do ust The Inkey List Tripeptide Plumping Lip Balm, już następnego dnia stawiłam się w tejże perfumerii celem nabycia drogą kupna😜 Peptydy w składzie oraz potwierdzone klinicznie działanie w postaci nawilżenia, regeneracji, wygładzenia, pełniejszego oraz zdrowszego wyglądu ust brzmiały obiecująco😅

Niestety nadmierny apetyt na produkty do pielęgnacji ust niekiedy sprowadza mnie na manowce i tak było w tym przypadku😒 Balsam opakowany został w 10ml tubkę ze ściętą końcówką. Konsystencja jest bardzo komfortowa i ma dobry poślizg, dzięki czemu produkt przyjemnie sunie po ustach pozostawiając je gładkie i nawilżone. 

Zapach jest w moim odczuciu typowy dla oleju rycynowego, czyli nic pięknego, ale wyczuwalny jest jedynie podczas aplikacji i krótko po niej. Jak już wspomniałam, po użyciu usta są błyszczące, gładkie, nawilżone i wygładzone. Naprawdę czuć ten komfort na ustach. Gdzie więc jest haczyk?🤭 Balsam znika z ust w ciągu max. 10 minut, a wraz nim uczucie komfortu i wszystkie benefity☹️Skóra warg jest ściągnięta i domaga się kolejnej dawki balsamu. Błędne koło wymuszające ciągłą aplikację🙊 Naprawdę lubię smarować usta kosmetykami do pielęgnacji, ale bez przesady🙈 Na moich wymagających ustach totalnie się nie sprawdził. Można by rzec - dużo szumu o nic🤨 Miałam do niego kilka podejść, ale ostatecznie nie byłam w stanie go zużyć. Jest to po prostu bezcelowe.


Co zamiast niego z peptydami?

Ole Henriksen Pout Preserve Lip Treatment wypada o niebo lepiej!

 

A Ciebie jaki kosmetyk do ust rozczarował?🤔😕

Czytaj dalej »