sobota, 30 sierpnia 2014

Takie małe sierpniowe denko;)

Witajcie!
Koniec sierpnia zbliża się nieubłagalnie. Strasznie mnie to smuci, ponieważ nie znoszę zimna i jesieni, ale niestety nic nie mogę na to poradzić. Dziś mam do zaprezentowania niewielkie sierpniowe denko.


Bioderma krem Sensibio light – któreś z kolei opakowanie, kupuję zawsze wtedy gdy nie wiem jaki nowy krem wybrać. Zawsze jestem zadowolona.
Organique pianka peelingująca mrożona herbatarecenzja. Mój ulubiony zapach;)
Nivea Hydro Care – lubię jej używać w okresie wiosenno-letnim, kolejny już raz pojawia się w denku.


Balea żel Carambola Lambada – ładnie pachnący i tani;)
Garnier Essentials kojący tonik witaminowy – niedrogi i całkiem niezły.
Be Bauty sól do kąpieli – ładnie pachnie i odświeża skórę, choć większych właściwości pielęgnacyjnych nie zauważyłam. Od czasu do czasu można kupić zwłaszcza w tak niskiej cenie.
Yves Rocher nawilżająca mgiełka aloesowarecenzja. Dobry produkt na lato, wrócę do niego za rok.
Balea masło kakao – wszystko mi w nim odpowiada, cena, zapach, działanie. Ubolewam, że już go nie mam (recenzja).


Balea Balsam Mango Mambo – kupiłam go głównie dla zapachu, jednak poziom nawilżenia również był całkiem ok. Mogę mu zarzucić wyginającą się tubkę;)
Alverde żel pod prysznic mięta i bergamotka – żel od dobrym składzie i lekko chłodzących właściwościach, idealny na lato.
Facelle chusteczki do higieny intymnej – kupuję w mini opakowaniach, czasem się przydają;)


Balea krem do stóp pomarańcza i mięta – kiedyś wspominałam, że nie lubię typowych kremów do stóp, ale ten bardzo mi pasował i nawet zapach miał ładny.
Marion ampułki z olejem arganowym – nazwałabym to raczej lekką odżywką niż kuracją, ale z drugiej strony za 5zł nie spodziewałam się cudów;)

Jak widać nie ma tego za wiele, chociaż tragicznie też nie jest;) 


Czytaj dalej »

czwartek, 28 sierpnia 2014

Balea kakaowe love!

Cześć Dziewczyny!
Na początku wakacji dzięki uprzejmości koleżanki miałam okazję nabyć masło do ciała o zapachu kakao. Jestem czekoladoholiczką, więc mój wybór nie powinien nikogo dziwić;) Miałam je zachomikować na jesień/zimę, ale niestety użyłam raz i przepadłam. Skończyło się tak, że zużyłam je do końca. Wzmianka o tym produkcie pojawiła się już w moich ulubieńcach lata.



Opis producenta
Nawilżające masło do ciała o bogatej konsystencji przeznaczone jest do pielęgnacji skóry suchej. Intensywnie nawilża i odżywia skórę, likwiduje uczucie ściągnięcia, wygładza, zapewnia pełen komfort. Zawiera naturalne masło shea oraz masło kakaowe.


Moja opinia
Opakowanie
Masło otrzymujemy w plastikowym słoiczku, który mieści 200g produktu. Szata graficzna kojarzy mi się z walentynkami;) Do wyboru mamy dwa rodzaje opakowań, oba są równie „romantyczne”;)

Niestety tym razem o zdjęciu przypomniałam sobie dopiero pod koniec używania;)
Konsystencja i zapach
Konsystencja jest zbita, typowo masełkowa (przypomina mi masła TBS) jednak nie ma problemów z rozsmarowaniem masła na ciele. Masło w opakowaniu pachnie jak Nesquik! Na skórze już bardziej subtelnie, ale nadal ładnie i przede wszystkim niedrażniąco. Nakładałam je na całe ciało i nigdy nie wywołało to u mnie migreny (a zdarza mi się).


Działanie
Miałam obawy, że ze względu na "masełkową" konsystencję produkt będzie się długo wchłaniał, ale pomyliłam się. Masło szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Nawilżenie w moim przypadku było długotrwałe, produktu używałam raz dziennie i nawet pod koniec dnia skóra nie wołała pić;) Jestem bardzo zadowolona z tego produktu, spełnił wszystkie moje wymagania. Do pełnego szczęścia życzyłabym sobie może tylko bardziej naturalnego składu;) Koszt balsamu to w drogerii DM 2,45€ co uważam za świetną cenę. Niestety w Polsce wychodzi dużo mniej korzystnie.

Znacie masła Balea?
Polecacie jakieś inne produkty o zapachu kakao?


Czytaj dalej »

wtorek, 26 sierpnia 2014

Aleppo? Nie dla mnie!

Witajcie!
Nad mydłem Aleppo krążyłam długo, zawsze coś mi podpowiadało nie kupuj bo nie będziesz zadowolona. Jednak pewnego razu podczas zakupów w moim ulubionym salonie Organique skusiłam się na mydło Aleppo o najniższym stężeniu (5-8%). Pani wybrała dla mnie najmniejsze dostępne mydełko (215g) i oddaliłam się wesoło w kierunku domu;) Mydło i tak było duże, dlatego po powrocie do domu pokroiłam je na cztery mniejsze części;)


Opis producenta
Wytwarzane tradycyjnie i niezmiennie od 2000 lat w Syrii, w miejscowości Aleppo, z mieszanki oleju z oliwek i oleju laurowego (z wawrzynu). To niezwykłe, naznaczone oryginalną pieczęcią mydło, jest całkowicie naturalne, nie zawiera kompozycji zapachowych, barwników, konserwantów, ani żadnych składników pochodzenia zwierzęcego. Posiada właściwości myjące, nawilżające i zmiękczające. Działa również również antyalergicznie, przeciwzapalnie i odkażająco. Dodany do mydła olej z wawrzynu posiada nieocenione właściwości lecznicze.
Dzięki połączeniu dwóch niezwykłych olejów, cudownie myje i pielęgnuje  skórę. Olej oliwny wygładza skórę i przyspiesza regenerację, zaś olej z  wawrzynu posiada nieocenione właściwości lecznicze. Produkt idealny dla  higieny osobistej (twarz, ciało, włosy), dla każdego rodzaju skóry, przede wszystkim suchej i delikatnej (również skóry małych dzieci). Jest zalecane od lat przez dermatologów przy łuszczycy, łupieżu, egzemach i  alergiach. Doskonałe również do prania delikatnych tkanin i ubranek dziecięcych.
Mydło dostępne jest w kostkach ok. 200 g, 5%-8% oleju laurowego (do cery suchej i problematycznej, także dla skóry atopowej i dla osób z łuszczycą).



Moja opinia
Mydło Aleppo nie wygląda zbyt optymistycznie. Jego wygląd zdecydowanie nie zachęca do użycia. Jednak postanowiłam podejść do niego z dobrym nastawieniem i dać mu szansę;) Po przekrojeniu mydło jest zielone, niestety nie uchwyciłam tego na zdjęciach. Zapach „na sucho” jest dość nieprzyjemny, jakby emalia do malowania albo asfalt, jednak podczas kontaktu z wodą jest jak dla mnie dość neutralny. Aleppo jest dość „glutowate” w dotyku i potrafi się ciągnąć(może dlatego, że je pokroiłam), robi dużo bałaganu w mydelniczce. Na początku mnie to bawiło, ale po jakimś czasie zaczęło mnie szczerze irytować. Mydło Aleppo kupiłam przede wszystkim w celu oczyszczania twarzy. Można go używać do całego ciała jednak mając pełno pięknie pachnących żeli pod prysznic jakoś nie mogłam się przemóc. Po umyciu twarzy mydłem Aleppo skóra zawsze była bardzo dobrze oczyszczona, aż skrzypiało;) Moja skóra nie była wysuszona ani podrażniona. Jednak po niedługim czasie od rozpoczęcia stosowania coraz częściej zaczęły się u mnie pojawiać wypryski. Nie jestem już nastolatką, więc od razu poczułam się zaniepokojona. Krostek przybywało coraz więcej, nawet na policzkach dlatego też postanowiłam odstawić mydło. Po niedługim czasie od zaprzestania korzystania wszystko wróciło do normy. Pozostało mi zużyć je do mycia rąk… W tej roli sprawdza się dobrze, oczyszcza i nie wysusza. Jest bardzo wydajne, ponieważ po 2,5 miesiąca zostało mi jeszcze na jakieś 2 tygodnie używania. Z niecierpliwością czekam, aż je wykończę i już do niego nie wrócę.
Oczywiście to nie oznacza, że u Was się nie sprawdzi. Trzeba przetestować na własnej skórze i ocenić;)

A jak u Was się sprawdziło mydło Aleppo? Lepiej niż u mnie?


Czytaj dalej »

niedziela, 24 sierpnia 2014

Astor Soft Sensation 003 Caramel Envy.

Witajcie!
W kwestii pomadek do ust nie szaleję, najczęściej wybieram bezbarwne balsamy pielęgnacyjne lub delikatnie koloryzujące. Czasem jednak skuszę się na jakąś typową pomadkę, ale i tak wybieram „grzeczny kolor”. Tak też było podczas kwietniowej promocji w Rossmannie. Skusiłam się wtedy na kredkę Astor Soft Sensation w odcieniu 003. Opis producenta możecie zobaczyć tutaj



Opakowanie
Jest typowe dla pomadek w kredce, trochę skrzypi podczas wysuwania sztyftu;) Sam sztyft ma ładnie wyprofilowany kształt, dzięki czemu aplikacja jest jeszcze wygodniejsza.

Konsystencja i zapach
Sztyft ma dość zwartą konsystencję, nie roztapia się, a jego aplikacja jest bezproblemowa. Kredka posiada drobinki. Zapach jest według mnie subtelny, przypomina karmel.

Efekt
Większość pomadek koloryzujących wysusza usta. Na szczęście w przypadku tej pomadki jest inaczej. Pomadka nie wysusza ust, a nawet delikatnie je nawilża. To dla mnie bardzo ważne, ponieważ nienawidzę mieć suchych ust. Mój odcień nadaje ustom połysk i subtelny kolor czyli tak jak lubię;) Na plus zasługuje też fakt, że kredka długo utrzymuje się na ustach. W promocji zapłaciłam za nią 12zł. Jakiś czas temu recenzowałam kredkę Sisley i muszę przyznać, że dużo tańszy Astor nie odbiega jakością od tamtej kredki (jedynie opakowanie ma gorsze).

Lubicie pomadki w formie kredek?
Czytaj dalej »